poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 8

*Oczami Jade*
Otworzyłam oczy. Na zewnątrz było bardzo jasno. Wyciągnęłam się na łóżku i usiadłam na jego brzegu. Nagle do mojej głowy napłynęła myśl:
- Kurwa, spóźnię się do szkoły!
Szybko zerwałam się na równe nogi. Dosłownie wpadłam i wypadłam z łazienki, założyłam pierwsze z brzegu ubrania oraz zrobiłam szybki makijaż, po czym zbiegłam po schodach. Zerknęłam tylko na zegarek w telefonie, który wskazywał dziesiątą piętnaście i złapałam za klamkę od drzwi. Nie zdążyłam ich otworzyć, gdyż usłyszałam głos mojej matki.
- Córciu, gdzie się tak spieszysz? - zapytała jak zwykle miło, oczywiście pomijając wczorajszy dzień.
- Do... a co Cię to obchodzi? - burknęłam.
- Ach, tak pytam, bo przecież dzisiaj sobota i nie ma szkoły - odrzekła już mniej pewnie.
Ale jak to sobota? No po prostu brawo Jade, jesteś genialna.
- Wychodzę, nie musisz wiedzieć gdzie - odezwałam się tak, jakby moje wyjście było w pełni zaplanowane.
- A nie zjesz nawet śniadania?
- Nie - rzuciłam sucho, po czym wyszłam na zewnątrz.
Nie wiedziałam co mam robić, bo raczej poza szkołą nigdzie indziej nie wychodzę. Postanowiłam, że przejdę się na spacer. W niektórych sytuacjach trzeba. Obowiązkowo na moich uszach znalazły się słuchawki.
Ruszyłam przed siebie. Spacerowałam po uliczkach mojej dzielnicy, gdy nagle natrafiłam na dom Horanów. Zauważyłam, że na tarasie siedzą Zayn i ten Blondyn. Zdjęłam słuchawki. Rozmawiali o czymś, byli bardzo rozbawieni. Gdy właściciel domu mnie zauważył, mina mu zrzedła. Szepnął coś do Zayna, a ten spojrzał w moim kierunku. Zdziwił się, to na pewno, ale po chwili się uśmiechnął. Chłopcy wymienili się zdaniami.
- Te, laska, chodź tu! - wydarł Blondas.
Po usłyszeniu tych tych słów obruszyłam się i ruszyłam dalej przed siebie.
- Jade, zaczekaj! - krzyknął brunet podnosząc się z krzesła.
Zatrzymałam się i spojrzałam na niego. Miałam iść dalej i nie zawracać sobie nimi głowy, ale postanowiłam, że muszę przypomnieć komuś, że tak się do mnie powinno zwracać. Podeszłam do chłopaków.
- Cześć! - przywitał się Zayn równocześnie machając.
- Hej - rzekłam bez emocji, po czym spojrzałam na chłopaka siedzącego obok zakładając ręce pod boki.
- Stary, co ona się tak na mnie gapi? Przeraża mnie - zwrócił się do swojego przyjaciela.
Przybliżyłam się do niego i palcem przekręciłam jego głowę tak, aby się na mnie patrzył.
- Bo tak ma być - powiedziałam mrocznym tonem.
Na jego twarzy pojawiło się wielkie zaskoczenie zmieszane ze strachem.
- Chyba zapomniałeś kim ja jestem, chłopczyku - dodałam, a następnie zakręciłam swoim idealnym tyłkiem i ruszyłam w stronę domu.
- Nie zostaniesz? - zapytał Zayn.
Odwróciłam się.
- Wiesz, jakoś nie mam ochoty przebywać w tym domu...
- Przepraszam, Niall już nie będzie. Zostań!
- Ten cały Niall, to może mnie w dupę pocałować - zrobiłam gardzącą minę. - Lecz Ty Zayn, jeśli chcesz to możesz do mnie przyjść - uśmiechnęłam się słodko, ale trochę cwaniacko.
Malik spojrzał na swojego kumpla i na mnie, po czym znowu na niego i powrócił do mojej twarzy.
- Przykro mi, ale zostanę z Niallem. Może kiedy indziej.
- No dobrze. Będę czekała.
Z tym udawanym entuzjazmem wróciłam do domu.

*Oczami Zayna*
- Czemu z nią nie poszedłeś? - zapytał mnie zdziwiony Niall.
- Ech, sam nie wiem - odpowiedziałem opuszczając głowę.
- Laska Ci uciekła z przed nosa, a powiem szczerze, że ostra sztuka z niej!
- A Tobie to trzeba mówić w kółko jedno i to samo... To przyjaciółka! Możemy zmienić już temat? - burknąłem
- Okej, okej... tylko się już tak nie denerwuj, stary! - poklepał mnie po ramieniu. - Mogę Ci coś pokazać? Tylko nikomu nie wygadaj! - dodał z wielkim bananem na twarzy.
- No pewnie! - również się uśmiechnąłem, bo jego uśmiech był tak rozbrajający, że nie dało się zachować powagi.
Nagle Horan zaczął gdzieś biec, więc ruszyłem zanim. Po chwili znaleźliśmy się w garażu, gdzie był jakiś drogi samochód, rowery, narzędzia, ale on szedł dalej. Zauważyłem białe drzwi, zatrzymaliśmy się przed nimi.
- Chcesz zobaczyć małe kotki? Chodź za mną chłopczyku - powiedział Niall takim tonem, że faktycznie przypominał głos pedofila.
- Ale proszę pana, ja się boję... - udałem małą dziewczynkę.
- Chodź, nie bój się, będzie fajnie... - nie zdążył dokończyć, bo oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Jesteśmy nienormalni - stwierdziłem.
- Ameryki to Ty nie odkryłeś - powiedział, po czym wszedł do pomieszczenia, które znajdowało się za drzwiami.
Był to malutki pokoik z czerwonymi ścianami, na których wisiały plakaty. Podłogę pokrywał miękki bordowy dywan. Na środku stał mikrofon, a za nim krzesło. Po prawej stronie były jakieś gitary, a po lewej nieznany mi sprzęt i słuchawki. To robiło wielkie wrażenie. Wyglądało jak takie małe studio nagrań. Stałem tam jakieś pięć minut rozglądając się po pomieszczeniu z otwartą buzią. Ocknąłem się dopiero wtedy, gdy zauważyłem mojego przyjaciela siadającego przy mikrofonie z gitarą. Zaczął grać i śpiewać.
- I jak Ci się podoba? - zapytał, ale był dość zawstydzony.
- Niall to było przepiękne!
- Na prawdę?
- Tak, na prawdę! - potwierdziłem.
- Takiej odpowiedzi oczekiwałem - zaśmiał się.
- Jak zawsze skromny! Zaśpiewasz coś jeszcze? - zapytałem, z nadzieją, że odpowiedź będzie brzmiała "tak".
- Zaśpiewam - ucieszyłem się. - Ale! Przedtem chcę usłyszeć Ciebie! - zdziwiłem się. - Nie rób takiej miny, tylko śpiewaj!
- Ale ja nie umiem! - zaprotestowałem. Blondyn spojrzał na mnie wrogo. - Nie będę śpiewał!
- No jak chcesz, ale nie licz, że zrobię Ci kiedyś taki drugi prywatny, darmowy koncert.
- I tak wiem, że zrobisz - droczyłem się.
- Nie byłbym taki pewny! - odpowiedział Niall. Następnie wyszliśmy z "tajemniczego pokoju Horana" i udaliśmy się spowrotem na taras.
- Mogę o coś spytać? - zacząłem.
- Dawaj!
- Dlaczego ukrywasz taki talent? Mogłeś chociaż mi powiedzieć, że umiesz śpiewać i grać.
- Stary, wiesz jak tu jest. Poza tym znasz chłopaków, zaraz by się ze mnie naśmiewali.
- Ty, Niall Horan przejmujesz się chłopakami?
- No czasami mam jakieś uczucia - zaśmiał się. - Ale nie powiesz im, okej? Przynajmniej na razie.
- Możesz na mnie liczyć - przytaknąłem.
W jednym momencie zauważyliśmy, że w naszym kierunku idzie Jade.
- Zmieniłam zdanie, mogę dołączyć? - zrobiła przesłodzony uśmiech, wepchnęła pomiędzy nas krzesło dla siebie i na nim usiadła.

3 komentarze:

  1. Nie wiem co mam napisać ;/
    Nie mam weny do komentarzy :( No może powiem tyle że bardzo mi się podoba :3
    Do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejny mega rozdział :3
    z niecierpliwością czekam na next i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie jest :D super rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń